čtvrtek 25. srpna 2011

Warszawa 7.-13.8.2011

Troche je chyba przesadził, pisząc na twitteru, że będę każdy dzień opowiadał tutaj o zdarzeniach miły w Warszawie. Wogóle mi się to nie udało, więc pozwólcie, że z pamięci wyłowie wspomnienia z pobytu warszawskiego!

Nie będę opisywał skrupulatnie wszystkiego, bo i tak nie ma sensu, ale zacznę od początku, od dnia pierwszego, czyli 7. dnia sierpnia, kiedy to moja warszawska przygoda się rozpoczęła.

Droga do Warszawy była spokojna, spędziłem ją nad lekturą nieobowiązkową, a w dodatku przed Katowicami udało się "naprawić" klimatyzację. Niedziela była bardzo upalna, jak w Czechach, w pociągu, tak i w Warszawie. Po przyjeździe zakupiłem bilet 7-dniowy na tramwaj, bo z tymi się człowiek w centrum miasta najszybciej porusza, i pojechałem do akademika Politechniki Warszawskiej, gdzie miałem zamówiony pokój jednoosobowy z prysznicem i małą kuchenką za 313,20 PLN za cały tydzień pobytu. Cena jak na Warszawę fajniacka, zakwarterowanie..no akademickie:-) Ale jedna rzecz mnie ciekawiła, brak biurka, a obecność stolika, który bardziej pasuje do pokoju gościnnego, aniżeli do pokoju akademicznego. Po wypakowaniu i wzięciu prysznica, pojechałem tramwajem zpowrotem na Dworzec Centralny i do Złotych Taras by zrobić mniejsze zakupy.

W poniedziałek rano znalazłem Archiwum Akt Nowym bez większych problemów, załatwiłem drobności biurokracyjne i przez 4 godziny czekałem na pierwsze zamówione teczki z zespołu arch. Konsulat RP w Morawskiej Ostrawie. Czekanie wypełniłem czytenia inwentarza i zrobienia sobie z niego kilka nonatek. Po 13godz. rozpłynął się mój plan całotygodniowy. Stwierdziłem, iż materiału jest tak dużo, że mi się cały zespół nie uda opracować. Tę myśl i jeszcze większe zgnębienie nad stanem aktualnym, utwierdziło mnie przkonananie, że wyżej wymieniony zespół nie będzie jedynym, który będę musiał ze względu na swoją pracę dysertacyjną otworzyć, ponieważ doszedłem do przekonania, że mi się należy również zespoły Poselstwa RP w Pradze oraz niektóre z MSZ związane z Konsulatem w M. Ostrawie. A z tego wynika, że do W-awy pojadę jeszcze kilka razy...
W Archiwum "pracowałem", czyli czytałem, przepisywałem, robiłem sobie notatki, ponieważ w Polsce, podobnie, jak w Austrii nie wolno robić zdjęć, zawsze między 9 i 15:30, tak jak były godziny otwarcia Archiwum w sierpniu. Zdążyłem 11% ze 100 jednostek archiwalnych, materiału jest naprawdę dużo!!!

Późne popołudnia spędzałem spacerami po Warszawie. Zobaczylem dwukrotnie Starówkę, następnie Ogród Saski oraz Ogród Krasińskich.