čtvrtek 25. listopadu 2010

Korek samochodowy

Takżech se wóm wracoł od swoi ukochanej do miyszkanka, ale eszcze przed tym było trzeba iść troche zagamblować do automatu na piyniondze..jakżech se tak szeł, tak se dziwóm, a kompletnie wszystki ulice w centru miasta zaćpane, dosłowa zaćpane samochodami. Nie dało se ani przejść przez droge! Borocy kierowcy sami ani nie wiedzieli, kaj majóm z tym swoim autym zajechać, aby byli prycz z tego chaosu. No do tego se przejawiła inteligencja współobywateli, że kiedy auta praktycznie stojóm na drodze, to mogymy iść, nie używając przejścia dla pieszych. No szalone, wyliskać takich. Ale rynka by mie bolała, bo ich było faktycznie dość..ale jak twierdzym, tak idiotów nie idzie nie spotkać!:-)

Ale naszczęście w busie nie było ani moc tłoku, ale na drodze za wolantym napewno bych nie chcioł być.

Co się tyczy tych idiotów, tak w tym chaosie, co panowoł na drogach, tak się zdarzył jeden wypadek. No jedyn samochód zeszejdra na drodze, drugi na chodniku (gdzie szerokość chodniku odpowiadała szerokości samochodu +/-). Ale co tym chcym powiedzieć: kierowca, co mioł samochód na drodze, tak nie zapnył ani "směrovky" i ani nie wyciągnył trójkąt...debil, poprostu debil... wszędzie chaos a on se niecho samochód ino tak na drodze.. i nie rozumiy..

a takich podobnych przypadków by się znalazło więcej, nie tylko u mnie, ale i z Waszego doświadczenia...

Žádné komentáře: