úterý 2. června 2009

Odcinek 59.: troszeczkę o bibliotece, o śmieciach i planach na bliską przyszłość..

Praca nad pracą magisterską porusza się jeszcze swoim swobodnym krokiem, lecz trzeba naciść sprzęgło (spojka v autě) i podwyższyć prędkość w skyrzyni biegów (převodovka), by w tym czasie za rok już mieć za sobą jej obronę. Per aspera ad astra, jak mówi łacińskie powiedzenie. Ale jak narazie to nie zabardzo kaleczę się o ciernie..przez wakacje będzie chyba inaczej. Jednak postanowiłem dzisiaj iść w reszcie do biblioteki i zkopiować sobie parę artykułów, miejmy nadzieję, że mi potrzebnych do napisania pracy magisterskiej:-) W skrócie mówiąc, jestem wdzięczny za katalogi komputerowe, bo te kartkowe mnie wkurzają. Niemniej jednak znalazłem część artykułów, które chciałem..reszte to sobie zkopiuję w przyszłym tygodniu. No i żeby było jeszcze lepiej, jak na tutejszą bibliotekę uniwersytecką, to kopiują tylko z jednej strony, a na dodatek służy im do tego cała jedna mniejsza sala, więc nie ma jak w Ołomuńcu, że w każdej sali są ksera. Jest facet i cennik (0,20 gr= 1,2kcz za A4).. i nie zły biznes!!!

Kontynuując dzisiejszą wypowiedź, powiem Wam coś na temat śmieci (odpadky). Pojemników na śmieci (popelnice) jak dotąd nie zauważyłem (może są na dziedzińcu (nádvoří), nie wiem, nie sprawdzałem!). Piszę o tym z tego względu, że dopiero dzisiaj zauważyłem kartkę na ścianie w kuchni, gdzie sprzątaczka prosi, by śmieci wyrzucać w przeznaczonym miejscu, po czesku odpad (po angielski garbage), teraz mi się nie nasuwa polski odpowiednik. To miejsce znajduje się gdzieś w starej budowie, chyba ani wg mapy, bym tego miejsca nie znalazł (ten akademik, to taki labirynt). No a ja cały czas wrzucam śmieci do pudła w kuchni. TO pudło jest naprawdę duże jak na tą maleńką kuchenkę. Václavki w Olomoucu są 3x większe!!! Więc mieszkam tutaj trzy miesiące i przez trzy miesiące wrzucam śmieci do pudła w kuchni..:-) trochę to śmieszne, bo albo ja tego prędzej nie widziałem, albo ten papier nie wisi tam do dłuższego czasu. W każdym bądź razie nie będę się fatygował (namáhat), by znaleźć inne pojemniki, za trzy tygodnie opuszczam Kraków, a jak mówi inne stare powiedzeni.. nowych sztuczek, starego psa nie nauczysz:-)

No i na zakończenie.. chcę Was przeprosić, że chyba mi się do poniedziałku nie uda zamieścić jakiś nowy, świeży artykuł. Jutro wracam do Czech, do domu i do Ołomuńca, by w sobotę wrócić do domu i spotkać się ze starymi kumplami z ławy gimazjalnej, kiedy to w sobotę jest uroczystość jubileuszowa. Gimnazjum obchodzi w tym roku 100 lat swej egzystencji, ale tak troche paradoksalna to będzie uroczystość, bo w tym roku z braku uczniów gimnazjum zamykają. Więc pytanie brzmi: co się właściwie będzie świętowało? Odpowiedź zostawiam na Was. 

No i w poniedziałek ósmego czerwca przyjadę do Krakowa po raz ostatni na nie spełna dwa tygodnie. Sądzę, że mi Kraków będzie brakować!:-(

Žádné komentáře: