čtvrtek 18. června 2009

Odcinek 70.: greenpeace ... give me some money..pls!

Wczoraj, kiedy z zakupioną koszulką wracałem przez Rynek na akademik, to mnie zaczepiła (otravovala) jedna dziewczyna w zielonej koszulce z napisem Greenpeace... i powiedziałem sobie, do licha..czego chce..

nie lubię, kiedy mnie ktoś obcy zaczepia na drodze... i od widoku jest jasne, że czegoś chce..

Wiedząc, żeby cudzoziemca (cizince) nie zaczepiła, to bym jej odpowiedział po angielsku, niemiecku, czesku czy po słowacku..ale bałwan ze mnie i jakoś tak automatycznie po polsku odpowiedziałem. No i potem musiałem sobie wysłuchać pięciominutowy autoreferat o tym, jak organizacja greenpeace jest dla naszej Ziemi pożyteczna... nie było możliwe jej przerwać..było mi jasne..jak piwo jest jasne, że chce jakieś pieniądze, ale robi to w sposób bardzo kulturalny, aniżeli bezdomni czy im podobni.. Gdyby wiedziała od zaraz, że jestem z Czech, to by chyba sobie tyle pracy ustnej nie robiła..ale niestety nie zapytała.. i tak po skończeniu jej wykładu z prośbą o darowizne 12złotych miesięcznie, musiałem jej powiedzieć, że żadnych pieniędzy nie będzie..że jutro wyjeżdżam z Polski na stałe. A na jej pytanie, czy posiadam polskie konto..też miałem negatywną odpowiedź.


Ale przypomniało mi to jedną rzecz, a to, że kilka razy mnie zapytano o polski numer komórki.. nie zrozumiałem nigdy dlaczego.. bo takich rzeczy przecież mi nie trzeba.. albo miałem mieć???

Žádné komentáře: