čtvrtek 2. dubna 2009

Odcinek 27.: o drodze do Krakowa, jednym facecie i kończącym się mi za chwile semestrze...

Pociąg miał 5min zpóźnienie, więc usiadłem na ławce i zaczekałem. Jeszcze przdtem na tablicy znalazłem odpowiedni wagon, do którego było trzeba usiąść, by nie musieć się przemieszczać z wagonu do wagonu (bo nie wszystkie wagony jechały do Krakowa). Droga była spokojna..i przyjemna. Większość drogi spędziłem w cichości i samotności, luszczyłem jak zawsze krzyżówki, czytałem..i oglądałem czesko-polski kolejowy krajobraz.

Na dworzec krakowski przyjechaliśmy o 2min prędzej (nie wiem jak to możliwe)! Przed wyjazdem do Krakowa nie sprawdziłem, jak mi tramwaj jedzie, więc takim raźnym krokiem wyruszyłem z dworca. 21:47 byłem na przystanku, ale tramwaj już tam był o minutę wcześniej, chociaż miał jechać aż 21:49.  Zupełny b****l!!! Postanowiłem poczekać. Tego jednak robić nie miałem. Przystąpił do mnie jakiś taki facet.. ludzie..pozbyć się go nie mogłem, wciąż gadał i gadał..a tu o Niemcach, Słowakach, że mieszka na ul. Jana Palacha..dopiero po chwili wyciągnąłem z kieszenie telefon komórkowy i przeprosiłem, że mam ważny telefon. Dał się nabrać!!! Aleluja!

No semestr się mi kończy..tak..no taka mała tajemnica..ale nie będę jej zdradzał, zostawie ją sobie dla siebie. Powiem tylko, że nie wszystko złoto, co się świeci:-):-):-) Będzie troche wolnego, słońce zaczyna świecić już wysoko, to chyba wyprawa na Mont Kościuszko będzię zdrowym adrenalinowym sportem!!! by się do egzaminów przygotować!:-)


Žádné komentáře: