neděle 31. května 2009

Odcinek 58.: spacerem za chlebem..

Ze względu na brak pieczywa w moim emigracyjnym mieszkaniu zdecydowałem wczoraj, że po dzisiejszym śniadanku pójdę na zakupy. Jakie gorzkie to było zpojrzenie na drzwi sklepu, gdzie umieszczono oznjamienie, że ze względu na przypadające święto niedzielne sklep jest zamknięty. Zupełnie zapomniałem, iż w Polsce z rok temu wprowadzili przepis, iż sklepy w wielkie święta kościelne i państwowe mają obowiązek być zamknięte (ta ustawa jednak nie dotyczy sklepików, gdzie przedsiębiorca sam sprzedaje).

O tóż, co robić w takiej sytuacji, zapytałem samego siebie. Po krótkiej decyzji postanowiłem kupić bilet o pojechać do Tesco, jednak drogą pomyślałem, że Tesco to  zbyt duży sklep, by był dzisiaj otwarty i z zatkanym nosem opuściłem tramwaj. Pytacie dlaczego z zatkanym nosem? Po pierwsze tramwaj była naprawdę antyczna, jak na dzisiejsze czasy. Drewniane siedzenia, żaden komfort, a w dodatku tak dziwnie pachniało, że aż śmierdziało i nie szło to dłużej znosić.

Po kilku marnych próbach znalezienia sklepu z pieczywem, zdecydowałem się kupić na kolację obwarzanki a na dzisiejszy obiad kebab. Smakowało mi, brzuszek jest pełny, więc tak trochę jestem zadowolony. Miałem i trochę szczęścia, że deszcz nie padał, bo pogoda od środy jest kiepska. Pospacerowałem po Rynku i na piechotę wróciłem do akademiku. Chociaż nie chciałem tyle kilometrów przejść, to było całkiem miło. Oczywiście turystów wszędzie pełno!

Žádné komentáře: